czwartek, lipca 20, 2006

Kwadrat w Brukseli

oto po dwugodzinnej jeździe na szczocie z czystym sumieniem i spierzchniętymi od Cifa dłońmi zasiadam do komputera żeby napisac do Was dwa słowa z mojego swieżo wynajętego mieszkania w Brukseli. Proszę wziąć kartkę i długopis i zapisać:

Rempart des Moines 27
1000 Bruxelles

Mieszkanko jest malenkie ale przytulne i w bardzo miłej okolicy. Do scisłego centrum miasta można podobno dotrzeć na piechotę w kilkanście minut co mam zamiar sprawdzić w czasie weekendu. W pobliżu jest wszystko czego potrzeba gastarbeiterowi; knajpa z piwem, chińska
restauracja, pralnia samoobsługowa, sklep spożywczy i stacja metra.

Do pracy metrem jadę około piętnastu minut, wliczając podróz na 27 piętro gdzie znajduje się biuro w którym siedzę. Na razie nie mam jeszcze uprawnień, żeby włączyc komputer i cokolwiek zaprogramować, wiec czytam mnóstwo dokumentacji i innych papierów, które skutecznie mnie usypiaja :) Jeszcze się ze mnie zrobi kawiarz w tej Brukseli.

Gorąco! Podobno jutro ma być 38 stopni. Poruszając się po mieście wybieram zacienioną stronę ulicy. Żar spada z nieba i wali po głowie. Dzięki Bogu czasem zerwie się jakiś wiatr.

Szczególnych przygód nie przeżywam na razie. Moze poza kontaktem z turecka agencja wynajmującą mieszkania. Państwo są dość zapobiegliwi i żeby w końcu zasiąść przed agentem i zacząć wypytywać o warunki i ceny trzeba sie zameldowac domofonem w dwóch miejscach a potem jeszcze pokazać przez szybkę. Jak juz Cię sprawdzą audio i video możesz dostąpic zaszczytu bezpośredniej rozmowy by dowiedzieć się, że wysokość kaucji nie jest negocjowalna a najchętniej to wszystko załatwiane jest w gotówce. Koniec jednak wieńczy dzieło i dzisiaj około dziewiątej rano wymieniłem pokaźny plik euro na klucz do mieszkania oraz umowę najmu (po francusku:)). Musiałem dołożyć jeszcze trochę na mopa, ścierki, cifa, wuce-kaczkę i tego typu utensylia, bo turecka firma nie widzi konieczności sprzątania mieszkań między lokatorami :) (18. lipca 2006)

Brak komentarzy: