piątek, marca 30, 2007

Karnawał w Kolonii

Nie grzeszę refleksem ale chciałem Wam pokazać kilka zdjęć z dworca w Kolonii zrobionych w czasie ichniego (znaczy się kolońskiego) karnawału. Recz się działa w piątek czyli kilka dni przed punktem kulminacyjnym; poniedziałkiem zwanym Rosenmontag.

Specjalne towarzystwa wiele miesięcy przygotowują się do występu w karnawałowym pochodzie, szykują stroje, platformy, muzykę... Całe miasto się bawi i rywalizuje z sąsiadami (na przykład z Moguncją) w ilości wyrzuconych w czasie przejazdu ulicami w tłum słodyczy. Tradycja jest podobno bardzo stara - jeszcze średniowieczna. Wyczytałem, że bracia Grimm dotarli do pochodzenia tej nazwy od niemieckiego "rasen" czyli szaleć, wściekać się. Miał to być "wściekły poniedziałek" przed nadchodzącym postem i oryginalnie nazywał się ponoć "Rasenmontag".

Na początku XIX wieku mały zdobywca z Korsyki zakazał karnawału i na kilkanaście lat szalone parady ustały. Po tym jednak jak uchwałą Kongersu Wiedeńskiego (1815) został on wysłany na dożywotnie wakacje na inną wyspę tradycja się odrodziła. Tym razem pod nieco zmienioną nazwą; "Rosenmontag", dzień wcześniej bowiem każdego roku Papież święci w Rzymie specjalną złotą różę (niem: die Rose) by później ofiarować ją osobie, miastu, państwu lub organizacji, która szczególnie przysłużyła się Matce Naszej Kościołowi Katolickiemu. Ale to już zupełnie inna historia...


Kolonia, 16. lutego 2007

niedziela, marca 18, 2007

Okna w komputerze cz. I

Będzie to pierwszy wpisy "branżowy" ale w związku z pojawieniem się kolejnej wersji Windows chciałbym do tej beczki pełnej miodu wrzucić łyżeczkę dziegciu i to nie próbując nawet czepiać się tego co oferują nowe Okna. Chciałbym zrócić uwagę na genezę najpopularniejszego obecnie systemu operacyjnego dla komputerów osobistych.

Dawno dawno temu, w 1980 roku w Seattle powstała prosta wersja systemu operacyjnego CP/M, która pozwalała uruchamiać go na kompuerach opartych na procesor Intela 8086. Jej twórca najwyraźniej niespecjalnie przekonany o wartości swojego dzieła nazwał je QDOS czyli Quick and Dirty Operating System. To jednak nie przestraszyło niejakiego Billa Gatesa, który kupił go za 25 tys. dolarów.

Rok później IBM zdecydował się na niespotykany wcześniej krok i upublicznił dla licencjobiorców architekurę swojego ostatniego wynalazku czyli Personal Computer. Pojawił się pecet. IBM potrzebował dla niego systemu operacyjnego. Wszystkim podobał sie CP/M; był powszechnie lubiany a co najważniejsze uznany. Tymczasem jego właściciele (Digital Research) nie zgodzili się na oferte IBM w wysokości 250 tys. dolarów. W tym momencie jak Filip z konopii wyskoczył Bill Gates ze swoim Quick and Dirty Operating System, który mógł działać na pececie a co być może ważniejsze wyglądał jak CP/M. No i był taniutki. Reszta potoczyła się szybko. Microsoft podrasował troche QDOSa, zmienił mu nazwę na PC-DOS i sprzedał IBMowi. Przez następne lata pączkowały kolejne wersje DOSa, a tajwańske klony pecetów z nim na pokładzie zalewały rynek. Software'owy potworek napisany w garażu zdobywał świat.

W 1985 roku Microsoft stworzył pierwszą graficzną nakładkę na MS-DOS określając ją szumnie graficznym interfejsem użtkownika (GUI). Program nazywał się MS Windows 1.0 i był bez żenady "zerżnięty" z Mac OS firmy Apple, ale to już troche inna historia.

wtorek, marca 13, 2007

BK #19

Bruksela, Madou. Luty 2007

niedziela, marca 11, 2007

Zeche Zollverein

"Kopalnia Zollverein Schacht XII była w czasach swojej aktywności najnowocześniejsza i najbardziej wydajna na świecie. W 1986 roku po 54 latach pracy została uznana za nierentowną i zamknięta. Jednak zamiast rozbiórki spotkał ją inny los. Land Północna Nadrenia-Westfalia odkupił kopalnie od właściciela (Ruhrkohle AG), otoczył ochroną przysługującą zabytkom i gruntownie odrestaurował. 14. grudnia 2001 UNESCO nadało kopalni tutuł Światowego Dziedzictwa jako ikonie kultury przemysłowej i symbolowi przemian strukturalnych w zagłębiu Ruhry." (http://www.zeche-zollverein.de)

Taki cokolwiek suchy i oficjalny tekst można znaleźć na stronie fundacji, która opiekuje się dawną kopalnią. W tej chwili w olbrzymich halach koksowni czy instalacji do płukania świeżo wydobytego węgla mają swoje pracownie najróżniejsi artyści i rzemieślnicy. Równocześnie prezentowanych jest kilka wystaw, działa sala widowiskowa i restauracja.

Zderzenie surowego, przemysłowego wnętrza, olbrzymich przestrzeni, pozostałości gigantycznych maszyn z wielkoformatowymi fotografiami, instalacjami, malarstwem, galeryjkami ze stalową biżuterią, stoiskiem z kawą i ciastem z jabłkami wpędza w pierwszej chwili w oszołomienie. Także samo sformułowanie "kultura przemysłowa" brzmi z początku dziwnie. Jednak z czasem można oswoić się z myślą, że gigantyczna płuczka do węgla wraz z dwudziestometrowej wysokości silosem pod nią może być uznana jako zabytek i zrozumieć dlaczego mieszkańcy Essen czy Bochum mowią o nieczynnych kopalniach i hutach jako swoim dziedzictwie.


Zeche Zollverein Schacht XII. Essen. Luty 2006

wtorek, marca 06, 2007

BK #18


Bruksela 14.10.2006